www.naukaczytania.fora.pl :: Dzieci czytają i nie tylko
Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Czy warto uczyć czytać małe dzieci?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna -> Czytanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dorro
Administrator



Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 6, 2008, 3:12:13
zgred(zBB) napisał:
Nie zrozumcie mnie źle, nie widzę nic złego w faktycznej zabawie z wyrazami czy literami, absolutnie ale dopóki to jest prawdziwa zabawa a nie zakamuflowana systematyczna nauka..


toola(zBB) napisał:
ja nie planowalam uczyc corki tak wczesnie dopoki nie przeczytalam ksiazki Domana, i nie uwazam zebym stresowala dziecko bo w tej metodzie sie dziecka nie sprawdza/testuje dajesz mu wiedze jak dar, a ile ono przyeswoi??, im mniejsze tym szybciej i wiecej przyswaja, ja nie raz nie robie jakiejs sesji albo wcale caly dzien sobie daruje jesli nie mam humoru albo Krysia, a jakas stematycznosc jest wazna zeby byl efekt, uczyc po 1 literke od wielkiego dzwonu mysle ze to nie jest zadna nauka tylko przypadek,
wydaje mi sie ze czytanie tak jak sluchanie jest naturalne dla czlowieka i dziecko sie tak samo latwo tego uczy, Krysia nie wyglada jakby zakuwala do egzaminu raczej jakby ogladala zdiecia rodziny. A co do tego ze dwulatek ma duzo innego do nauczenia, to wydaje mi sie ze jest wstanie sie nauczyc wszystkiego na raz i nie jest to dla niego zaden problem.


Agnes2606(zBB) napisał:
Zgred może masz troszkę racji, może to tak wyglądać jak piszesz, ale mnie się wydaje ze to ma być przede wszystkim zabawa i z tego co czytałam na ten temat jest to dzieciom się to bardzo podoba. Nie byłam do tego przekonana dopóki nie przeczytałam tej książki
Ja nie mam jakiś ambicji żeby moje dziecko czytało w wieku 2 lat, nie mam też absolutnie zamiaru zmuszać go do czegokolwiek, jeżeli nie będzie się chciała bawić ( uczyć ) to po prostu nie będzie. Ja na przykład kocham czytać książki i chciałabym żeby moja córeczka też to w przyszłości lubiała a nie żeby przeczytanie lektury w szkole było dla niej karą. Czytanie to przyjemność przynajmniej takie jest moje zdanie.
Poza tym mieszkamy w Anglii i w szkole moja córeczka niestety nie nauczy się czytać po polsku, wydaje mi się, że wtedy ( jak pójdzie do pierwszej klasy ) to dopiero będzie dla niej obciążające kiedy będzie musiała uczyć się równocześnie po angielsku i po polsku. Chciałabym jej to jakoś ułatwić

Takie jest moje zdanie na ten temat ale oczywiście szanuję to , że ktoś może mieć inne


toola(zBB) napisał:

zgred dzieki, mam nadzieje ze sie nie zagalopuje zaczac w 1 roku zycia dziecka to chyba duza odwaga (moze ryzyko jak kto woli), mysle ze mozna spokojnie poczekac do 3-4 roku jak ktos chce, byle nie liczyc na to ze zrobi za nas to szkola bo to przegiecie w druga strone, najlepszymi nauczycielami sa przeciez rodzice, mnie mama nauczyla czytac zanim skonczylam 5 lat i kocham czytanie do dzis (dodam ze metoda tradycyjna z elementarza) a jak chcesz ksiazke Domana to moge ci podeslac, tylko podaj mejla

i moze dodam tu bo wszyscy pomysla ze jestem jakas stuknieta ambitna matka, ze ja nie chce dziecka sprawdzac czy czyta, ja tylko chce uczyc, pokazywac, nazywac i tlymaczyc i wierze ze dziecko to rozumie i zapamieta, to jest dzialanie w jednym kierunku, nie chce stawiac 2 letniej corki na imprezie rodzinnej jak malpki i pokazywac co umie,
uwazam ze taka nauka to jest inwestycja jednostronna, czyli ja cos daje ale nie zadam niczego w zamian, zadnych 6 w szkole, wygranych konkursow, na nic nie licze, chce tylko dac z siebie wszystko , ale ciesze sie z roznych opini, poniewaz uwazam ze najlepiej robic cos wywazenie bez przesady, najchetniej poznalabym kogos kto stosowal metode i jest niezadowolony zeby zweryfikowac swoj entuzjazm


agatakaw()zBB) napisał:
Witaj zgred szkoda że nie przeczytalaś książki o tej metodzie może zmienilabyś zdanie.
Ta metoda ma za zadanie uczyć dziecko tak aby ono się caly czas bawilo. Wiedza i umiejętności które zdobywa dziecko mają być efektem ubocznym.
Udowodnione jest że dzieci do których się dużo mówi i których się slucha szybciej zaczynają mówić. Ja mam 20 miesięcznego synka w wieku 17 miesięcy mówil już prawie wszystkie slowa a obecnie leci calymi zdaniami i zna mnóstwo wierszyków i piosenek a rozmawia się z nim jak z pięciolatkiem. Nie uważam że to iż mu czytalam czy dużo do niego mówilam spowodowalo przeciążenie jego mózgu wręcz przeciwnie.
Doman w tej swojej książce napisal coś co bardzo mi się spodobalo i chyba jest faktem : mózg to jedyny taki pojemnik do którego im więcej się wloży tym więcej pomieści.- chyba tak to brzmialo.
Moim zdaniem jesteśmy w super polożeniu wiemy że taka metoda istnieje, bo ile ludzi o niej wie??? A co zrobimy z tą wiedzą to już nasza sprawa.
No bo się opisalam ale szczerze mówiąc jestem caly czas pod wrażeniem możliwości percepcyjnych dzieci i baardzo chcę wierzyć że to iż będę bawić się z moim dzieckiem w naukę pozwoli mu być otwartym na wiedzę i ulatwi przyswajanie bombardujących nas informacji.
Przecież zabawa nie może zaszkodzić.
Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Dorro dnia Luty 6, 2008, 3:17:00, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
toola
Administrator



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Almere

PostWysłany: Luty 7, 2008, 1:58:20
a to cytuje za Domanem:

Oto kilka powodów, dla których dzieci powinny uczyć się czytać w bardzo młodym wieku:
1. Nadmierna aktywność dwu i trzyletniego dziecka faktycznie wynika z nieograniczonego głodu wiedzy. Jeśli damy mu okazję do zaspokojenia tego głodu, przynajmniej przez jakiś czas będzie mniej ruchliwe, łatwiej będzie je uchronić przed urazami, łatwiej będzie mu się uczyć o świecie, w którym się porusza i o sobie.
2. Takiej łatwości przyswajania informacji jak w wieku dwóch i trzech lat, dziecko nie będzie miało już nigdy więcej.
3. Nauczyć dziecko czytać w tym wieku jest nieskończenie łatwiej niż kiedykolwiek później.
4. Dzieci uczone czytania w bardzo młodym wieku, wchłaniają znacznie więcej informacji niż dzieci, których wczesne próby uczenia się zostały udaremnione.
5. Dzieci, które uczą się czytać gdy są bardzo małe, zazwyczaj lepiej rozumieją tekst niż pozostałe. To interesujące słuchać trzylatka czytającego z właściwą modulacją i intonacją, w przeciwieństwie do przeciętnego siedmiolatka, który czyta każde słowo osobno, nie obejmując zdania jako całości.
6. Dzieci, które uczą się czytać gdy są bardzo małe, zazwyczaj czytają szybciej i swobodniej niż inne. To dlatego, że małe dzieci znacznie mniej boją się czytania i nie jest to dla nich ?przedmiot? pełen wzbudzających lęk abstrakcji. Maluchy widzą w tym kolejną fascynującą rzecz, w świecie wypełnionym fascynującymi rzeczami, które można poznać. Nie ?zatrzymują się? na szczegółach lecz traktują czytanie w całkowicie funkcjonalnym znaczeniu. I mają rację.
7. W końcu, powód co najmniej tak ważny jak wszystkie poprzednie - dzieci uwielbiają uczyć się czytać w bardzo młodym wieku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alutka




Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 8, 2008, 10:51:00
Znalazłam ciekawe artykuły w necie, jeden wkleję w całości, do drugiego link
[link widoczny dla zalogowanych]

Cały czas mam wątpliwości związane z Domanem i językiem polskim. Doman stworzył metodę dla j.angielskiego, tam tylko niektóre wyrazy sie odmienia (czasowniki nieregularne...) wiec łatwiej operować metodą. U nas wszystko się praktycznie odmienia i zastanawia mnie kiedy następuje przeskok z czytania całościowego na rozpoznawanie poszczególnych liter i sylab, bo nastąpić musi, prawda ?
Inaczej dziecko nie zdoła rozpoznawać nowych słów, a nie jesteśmy w stanie pokazać mu wszystkich (dorosły człowiek zna kilka tysięcy słów, każde sie odmienia Exclamation )
Wydaje mi się, że w naszym języku metoda powinna być nieco zmodyfikowana, a nie kopiowana bezmyślnie. Dlatego grzebię i szukam, nie zacznę dopóki nie będę miała pewności, ze nie zaszkodzę dziecku Rolling Eyes
A co znajdę, to tu wkleję Laughing

Na razie mam 100% pewności, ze metoda jest genialna przez entuzjazm, który należy okazywać dziecku przy czytaniu i warto to zaadoptować na czytanie dziecku i oswajanie z książkami. Już widzę pierwsze efekty, Młody widząc książkę natychmiast rzuca zabawki i łapie książkę Smile

I na pewno zrobię książeczki o Młodym, bo to bardzo osobista rzecz dla dziecka i może być ogromną zachętą do czytania. Kompletuję właśnie zdjęcia Młodego z rodziną, ulubionymi zabawkami, naszym kotem... Slajdy z obrazkami też są świetne, przyciągają uwagę dziecka na długo, a przy okazji "przemyca się" obraz wyrazu Smile Tylko trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić, żeby komputer nie stał się bardziej atrakcyjny niż książka, dlatego myślę, ze lepiej pokazywać mniej niż więcej...



"Dlaczego dzieci czytają coraz mniej?
Istnieje wiele przyczyn tego, że dzieci czytają coraz mniej np. brak wyrobionej potrzeby, nawyku czytania Dzieci nie czytają, bo nie mają wyrobionej świadomości wartości lektury. Dla wielu z nich książka przestaje być źródłem wiedzy o świecie. Tę wiedzę zdobywają z radia, telewizji, Internetu. Czytanie przestało być również atrakcyjną formą spędzania wolnego czasu. Kolejną przeszkodą na drodze do stania się czytelnikiem jest brak zamiłowania do czytania. Czytanie trzeba polubić, nikogo nie zmusi się do niego siłą. Żeby czytać, trzeba także mieć określone zainteresowania i związane z nimi motywy czytania. Do tych motywów można zaliczyć zaspakajanie potrzeb, a także rozwój osobowości i pomoc w twórczym działaniu.
Dzieci i młodzież nie czytają książek, bo nie lubią czytać, nie umieją dostatecznie wykorzystać tej umiejętności i zdobytych tą drogą wiadomości. Czytanie nie kojarzy się z zabawą, przyjemnością, nie przynosi spodziewanej satysfakcji. Jego miejsce zajmują zabawy na podwórku, sport, wycieczki, spotkania z rówieśnikami, telewizja i coraz częściej komputer.
Brak zachęty ze strony rodziców, brak przykładu, fakt, że dziecko nie widzi czytających rodziców, a książka jest w domu przedmiotem obcym lub tylko ozdobą regału wpływa na brak chęci do czytania. Często wywołujemy w dzieciach od małego złe skojarzenia z książką. Często rodzice popełniają błąd każąc czytać dzieciom za karę. Czytanie zamiast przyjemności staje się czymś niesłychanie przykrym, od czego trzeba się uwolnić. Czytanie nie powinno być również traktowane jako wyjątkowa nagroda, na którą trzeba sobie w szczególny sposób zasłużyć. Tak przeważnie dzieje się z cennymi książkami, których boimy się dać dziecku do ręki, bo może je zniszczyć. Są to najczęściej prezenty, które szybko odstawiamy na półkę. Warto zwrócić uwagę i na to, że nie każdemu dziecku można dać w prezencie książkę, bo nie przez każde dziecko zostanie odebrana jako prezent. Zdarza się, że kupując książkę nie uwzględniamy zainteresowań dzieci. Istnieje również wiele czynników zewnętrznych, które w wielkim stopniu mają wpływ na brak kontaktu dziecka z książką. Są to: brak informacji o książkach, brak pieniędzy, rozbite rodziny, brak czasu, zwłaszcza gdy dziecko opiekuje się młodszym rodzeństwem, pomaga w gospodarstwie
Dzieci i młodzież czytają, bo muszą - przede wszystkim podręczniki i lektury obowiązkowe. Niewielu jest młodych ludzi, którzy z wewnętrznej potrzeby zaglądają do lektur obowiązkowych lub księgarni z osobistego wyboru. Narzekają na zbytnie obciążenie zajęciami szkolnymi i brak czasu na obcowanie z lekturą.
Nie można mówić, że dzieci i młodzież w ogóle niczego nie czytają. Wpływ na czytelnictwo ma zarówno środowisko rodzinne młodego człowieka, jego rówieśnicy, jak i bibliotekarze oraz nauczyciele.
To, czy nauczyciel omawia wyłącznie lektury, czy też potrafi wpleść w tok nauczania informacje o ciekawych książkach, czy interesuje się tym co najchętniej czytają dzieci i młodzież, ma na pewno duże znaczenie dla czytelnictwa jego uczniów. Aby uczeń mógł zaprzyjaźnić się z książką, nauczyciel musi zmienić tradycyjny sposób omawiania lektur szkolnych stosując metody aktywizujące.
Jest jeszcze inna bariera przeszkadzająca w wyrobieniu nawyków czytelnictwa. To ceny książek. Coraz częściej rodzice dokonują wyboru między zakupem książki a zaspokojeniem potrzeb rodziny. Sklepy są pełne książek, ale książki dobre, atrakcyjnie są drogie. Biblioteki są obecnie tak biedne, że bardzo ograniczają swoje zakupy.
W zachęceniu dzieci i młodzieży do kontaktów z książką ważny jest nie tylko stan posiadania biblioteki, ale i postawa nauczycieli bibliotekarzy.
Czy książka zostanie uznana za przeżytek? Jak tego uniknąć? Należy zainteresować książką, biblioteką, nie tylko dzieci, ale przede wszystkim dorosłych. To ich warto przekonać, że w bibliotece jest miejsce dla wszystkich członków rodziny. Warto też sobie uświadomić, że biblioteka może być doskonałym miejscem dla tych, którzy czytać nie chcą, ale chcą posłuchać bajki, wziąć udział w konkursach czy inscenizacjach.
Ogromną rolę w przygotowaniu dzieci i młodzieży do uczestniczenia w kulturze literackiej odgrywa szkoła. Aby walczyć o wysoką kulturę czytelniczą w szkole nauczyciele powinni uczyć ciekawie i pozwalać na krytyczne opinie o przeczytanym utworze, oddziaływać na motywację czytania lektur i ambicje poznawczo-intelektualne uczniów, pracować z książką na lekcji, przygotowywać do odbioru literatury pod względem merytorycznym, czuwać nad tempem czytania.
Dorośli muszą mieć świadomość , że od nich zależy stan czytelnictwa.

mgr Janina Mantur"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
toola
Administrator



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Almere

PostWysłany: Marzec 10, 2008, 5:22:49
taki znalazlam artykol jak to nasze dzieci beda uczone w szkole:
[link widoczny dla zalogowanych]

dla zainteresowanych metodologia obecnej edukacji "tradycyjnej"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anchor




Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Marzec 10, 2008, 10:47:55
Brrrrr..., ale jeśli nie poślemy dzieci do szkoły to więzienie nas czeka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baśka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Marzec 11, 2008, 12:36:52
ciekawy ten artykuł ale i cięzki ...chwilami chyba autor za bardzo skupiał się na zareklamowaniu siebie jako fachowca i na krytyce nauczycieli...mnie temat bardzo ciekawi ale wolałabym przeczytać coś w formie nie tylko krytyki ale przystępniej opisanych zasad...no a musze się tez gościa przyczepić - bo taki fachowiec a nie wie że o dysleksji, dysgrafii itp to jest opinia a nie orzeczenie - dla laika to może nie różnica ale dla poradni i szkoły olbrzymia, więc dla takiego fachowca to też powinno być jasne...
no a poza tym kochane mamy - teraz na topie jest nauczanie domowe - zawsze to jakaś opcja Smile Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
toola
Administrator



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Almere

PostWysłany: Marzec 11, 2008, 9:35:38
wlasnie gosciu ma swoja strone [link widoczny dla zalogowanych], to on wymyslil klocki logo i metode slizgania oraz zwraca uwage na roznice miedzy gloska a litera, na pewno wszystkich rozumow nie pozjadal, ale jest to jakas alternatywa jesli komus nie idzie w szkole

fakt artykol jest na jedna modle, ale znalazlam w nim wiele elementow na ktore nikt wczesniej mi nie zwracal uwage, przyznam ze sama mialam zawsze problemy z ortografia i juz wiem dlaczego Very Happy nie wiedzialam ze artykulacja glosek moze byc taka wazna

wiadomo dzieci do szkoly beda chodzic, ale chyba rola rodzica jest tez zajmowanie sie edukacja, bo nie raz od tego kim beda nasze dzieci zalezy na jakiego nauczyciela trafia, mnie nikt ortografii nie mogl nauczyc, na dyktandach sciagalam, z wypracowani obnizano mi ocene za bledy ortograficzne itp nielubilam przedmiotow humanistycznych ze strachu przed bledami, a szkoda bo jednoczesnie gralam w teatrzykach i czytalam po 1 ksiazke dziennie

ciekawe w artykule jest tez to iz wskazuje ze nauczyciele ktorzy ucza najmniejsze dzieci powinni miec najwieksze umiejetnosci bo maja najzdolniejszych uczniow
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baśka




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Marzec 11, 2008, 5:53:41
fajne rzeczy facet pisze ale właśnei mało przystępnie...
no i zobaczcie co wychodzi - to przeciwko czemu nasze społeczeństwo się tak burzy a co jest uzasadnione - edukacja powinna się zaczynać w przypadku młodszych dzieci (jak w wielu innych krajach) a nie w wieku lat 7...bo niestety wtedy kiedy dziecko chłonie najwięcej nie zawsze ma szanse tę wiedzę zdobyc - jeżeli ma takich rodziców jak my to pół biedy ale jeśli nie...poza tym nie każdy rodzic musi być przygotowany do edukacji małego dziecka...ludzie burzą się jak słyszą że 5latki miałyby pójść do szkoły- pamietajmy tylko że to byłaby raczej taka nauka jak w przedszkolu - dostosowana do ich możliwości bez wymagania usiedzenia na lekcji - popatrzmy na zagraniczne filmy - jak pokazuja jak dzieci się bawią w takiej szkole albo jak siedzą wokół pani która im coś czyta i potem o tym rozmawiają...przy takich problemach z edukacją i brakiem przygotowania nauczycieli to w wieku 7 lat dla wielu dzieci jest juz za późno żeby pewne deficyty wyredukować...
a co do poradni - facet strasznie na nie najeżdża i nie do pomyslenia jest by poradnia wydałą zaświadczenei o dysleksji 6 latkowi!!!! i mam nadzieje że w dzisiejszych czasach już tak się nie dzieje bo przykłąd który on podaje jest sprzed 16 lat!!! i zaświadczenie o dysleksji w dniu dzisiejszym nie mói że ktoś nie jest w stanie się nauczyć czytać czy pisać ale skupia się na zaleceniach co robić żeby jednak się tego nauczyć i żeby bardziej tolerancyjnie to oceniać(przynajmniej u nas - wypowiadam się jako pracownik Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
toola
Administrator



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Almere

PostWysłany: Marzec 11, 2008, 6:32:24
baska dobrze ze zauwazylas 7 lat to zdecydowanie za pozno, mnie tez sie to nie podoba, w Holandii obowiazek szkolny zaczyna sie od 5 roku zycia a dziecko moze isc do szkoly juz jako 4 latek, z czego wszyscy korzystaja bo szkola jest bezplatna, a przedszkole/zlobek bardzo drogie
zajecia sa od 8.00 do 12.00, zagladalam przez szybe Very Happy i widzialam ze wyglada to rzeczywiscie jak przedszkole, w moim miescie jest nawet szkola Montessori, gdzie wogole nauka jest bardzo polaczona z zabawa

dodam ze sa tu rozne typy szkol i rodzic wybiera, z tym ze np do ciekawszych jak Montessori albo integracyjnych trzeba sie zapisac nawet z 2 letnim wyprzedzeniem wiec niedlugo zamierzam isc na przeszpiegi jak u nich to wyglada bede oczywiscie wszystko wam relacjonowac Laughing ale to moze na innym watku np. o rozych systemach edukacyjnych na swiecie, warto by cos podpatrzec Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarDeb




Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sierpień 16, 2009, 11:50:19
W przedszkolu prowadzonym pod kierunkem pani prof. Majchrzak ucządzieci czytać od najmłodzej grupy. W zerówce przestają, bo w tym momencie wszystkie dzieci posiadają tę umiejętność i zajmują się bardziej matematyką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna -> Czytanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Template Boogie by Soso
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin