www.naukaczytania.fora.pl :: Dzieci czytają i nie tylko
Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
nauka języka obcego metodą G. Domana

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna -> Języki Obce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sencilla




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 9, 2008, 9:54:34
Witajcie kochani!! Mam pytanko,odnosnie uczenia jezykow obcych wraz z uczeniem czytania ( po polsku oczywiscie). Dopiero zaczynamy czytanie, czy moge wraz ze slowami polskimi uczyc innego jezyka? I jak to zrobic organizacyjnie? Czy najpierw okreslona ilosc sesji po polsku, a pozniej w innym jezyku? Czy ma to byc w wiekszych "blokach", czy "pomieszane"? Nie mam zielonego pojecia, czy i jak moglabym to zrobic... Embarassed
Powrót do góry
Zobacz profil autora
toola
Administrator



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Almere

PostWysłany: Luty 9, 2008, 10:02:28
ja sie wlasnie obawiam tego j. obcego Embarassed
nie chce zeby Krysia zaczela mowic do mnie np po angielsku bo tak jest jej wygodnie, ale to moze tylko nasz problem bo my mieszkamy za granica i ja chce wlasnie pielegnowac j. polski
mysle o angielskim z nauczycielem ale to dobiero faza przemyslen, nie lubie robic nic na lapu capu wiec zbieram info od innych na razie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sencilla




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 9, 2008, 10:11:42
Toola, my tez w holandii Wink Ja myslalam bardziej o innym jezyku, np. o hiszpanskim, tylko zastanawiam sie,jak to zrobic.. Czy wlasnie Marysi sie to nie pomiesza? Mysle, ze to trzeba robic w blokach, aby mala wiedziala, kiedy jest polski, a kiedy inny. Dziecko ma takie mozliwosci przyswajania jezykow, ze to az nieprawdopodobne. Moj maz pochodzi z terenu trojjezycznego i wszystkie dzieci stamtad nie maja zadnych problemow z "rozroznianiem" jezykow. Tylko wlasnie nie wiem, jak to zrobic w przypadku nauki czytania..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
peri86




Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 10, 2008, 10:52:43
Sencilla, poszukaj w internecie artukulow o wielojezycznosci dzieci.

Juz tlumaczylam Tooli o co chodzi;) Jak nie, to napisz do mnie;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sencilla




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 10, 2008, 10:54:21
Peri86, chce wszystko wiedziec na ten temat!! Very Happy wszysciutenko mnie interesuje. Masz jakies gg albo inna droge komunikacji? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
peri86




Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 10, 2008, 11:02:26
Napisz na priv

Ostatnio zmieniony przez peri86 dnia Luty 9, 2009, 8:14:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mamuch




Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Luty 14, 2008, 4:06:12
Czy któś wie coś więcej o nauce języka metodą Domana?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
problemkind




Dołączył: 17 Lut 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Laupheim

PostWysłany: Luty 25, 2008, 10:38:20
Aaron tez dwujezyczyny, a nawet trzy, bo slyszy czasem angielski.

stosuje zasade OPOL-one person one language, jest zalecana w przypadku wielojezycznosci.

inna zasade stosuje sie jak dwoje rodzicow, polakow mieszka np. w anglii. nie pamietam jak sie nazywa Wink)

co do mowienia to na razie mlody mowi po chinsku w narzeczu ping-pong. ale rozumie w obydwu jezykach. sila rzeczy jez. polski jest na razie dominujacy, jak pojdzie do przedszkola to niemiecki bedzie takim.

oczywiscie od tesciowej ciagle slysze, ze powinnam mowic do dziecka po niem. bo jak pojdzie do szkoly to nic nie bedzie rozumial. bzdura.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaa4




Dołączył: 04 Maj 2017
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Maj 4, 2017, 2:36:24
Mc Andrews zlapal za strzelbe i dalejze strzelac. Ciotka Lizzy biadolila, ze ja pies z rana ugryzl, wiec ona tez niezawodnie dostanie wscieklizny. Kurczak zawodzil rozpaczliwie i czepial sie rak ojca, utrudniajac celowanie. I pewnie tylko dlatego upieklo sie smierdzielowi. Czmychnal na pastwisko. Wuj Chuck szybko zorganizowal poscig, zeby pies nie pozarazal innych zwierzat, ale az do wieczora nie udalo im sie go znalezc.

No i wtedy sie przyznalem. Starzy by nie popuscili, a nie mialem ochoty cala noc wloczyc sie po buszu.

Kurczak strasznie sie obrazil, to fakt. Ze trzy tygodnie sie do mnie nie odzywal, co przy jego gadulstwie stanowilo nie byle jaki wyczyn. A pies zniknal na tak dlugo, ze stracilismy juz nadzieje na jego powrot. Dopiero w porze kocenia owiec, kiedy zdazylem zupelnie zapomniec o Kurzecym pieszczochu, ktos zakradl sie do naszej zagrody i jednej nocy zamordowal wszystkie nowo narodzone jagnieta. A nastepnego wieczoru, powiadam wam, sasiedzi, morderca zasadzil sie na mnie.

Musielismy z tatunkiem ukoic zal po naszej stracie, wiec niezle tamtego dnia popilismy z Wujem Chuckiem. I kiedy nad ranem wloklem sie do domu, cos mnie zaatakowalo na kladce przy Rozlewisku Krokodyli. Nie, nie probowal mnie gryzc, jak zrobilby kazdy z naszych kundli, gdyby odwazyl sie zaatakowac czlowieka. Nie, tamten zwierzak z piekla rodem byl na to za madry. Wiedzial, ze jesli tylko zdolam sie wyrwac, jednym kopniakiem przetrace mu kark. Skoczyl wiec na mnie, calym ciezarem walnal w piers i, powiadam wam, stracil mnie prosto w wode, miedzy krokodyle.

Dotad nie wiem, jak mi sie udalo doplynac do brzegu. W kazdym razie zabralo mi to naprawde sporo czasu, ale zadna z bestii mnie nie tknela. Moze wyczuly gorzale Wuja Chucka i postanowily nie ryzykowac.

Nastepnego ranka, kiedy troche doszedlem do siebie, mialem metne wrazenie, ze rozpoznalem charakterystyczne utykanie ulubienca Kurczaka. Ale jeszcze nie moglem uwierzyc, ze zwyczajny kundel, chocby najbardziej wredny, mial dosc sprytu, by mnie tak podejsc.

Podczas kolejnych dwoch tygodni powoli zmienialem zdanie. Na nasza farme spadl bowiem istny potok plag egipskich. Ginely jagnieta i prosiaki. Cos zagryzlo cielaka przy wodopoju - w bialy dzien, tuz pod nosem pastucha - i zostawilo ledwo napoczete scierwo. O swicie znajdowalismy w kurniku kilka zaduszonych niosek. A na koncu bydlak zakradl sie do golebnika i zezarl tatkowi jego wspaniale grzywacze.

Chcialbym wam powiedziec, ze miarka sie przebrala i dopadlismy smierdziela. Ale nie. Nie uwierzycie, jaki byl sprytny. Nazwalismy go Nieuchwytnym Zbojem, bo nigdy nie udalo sie nam go zlapac. Nie nabral sie wiecej na zadna trutke, nie zlapal w pulapke, nie wystawil na strzal. Ogladalismy jedynie slady jego trzech lap, a niekiedy tez slaby odcisk tej czwartej, chromej, ktora zwykle podkulal. Z czasem jego nienawisc do mnie zelzala - znudzil sie czy tez raczej rozszerzyl pole dzialania. Znikal na pare miesiecy i z rzadka zaledwie dochodzily nas wiesci, ze widziano go w ktoryms z pobliskich hrabstw. Lecz kiedy tylko switala nam nadzieja, ze pozbylismy sie go na dobre, powracal i zaczynal mordowac ze zdwojona energia. Przeszly ze trzy lata, zanim ostatecznie przepadl.

Z poczatku Kurczak probowal tlumaczyc ulubienca. Nawet przylazl do tatka i zaoferowal mu odszkodowanie - mial wtedy najwyzej siedem lat i chyba rozbil swoja pierwsza skarbonke - za wyduszone jagnieta, ale zarobil tylko kilka kopniakow. Potem juz po prostu nie odzywal sie ani slowem, kiedy relacjonowano przy nim kolejne wyczyny psiaka. Jednak i tak sie prosil o porzadny lomot, bo trudno kryc, ze to on sciagnal nam na kark tego parszywego zwierzaka.

Wiecie, dlaczego mu w koncu odpuscilismy? Bo Zboj okazal sie paskudnie niewdzieczny i za osobliwy obiekt nienawisci obral sobie drob, a w szczegolnosci kurczaki. Zwyczajnie nie umial im przepuscic, wyobrazacie sobie? Na dodatek regularnie przypominal sobie, czyim byl niegdys ulubiencem, bo co pare dni Kurczak znajdowal pod swoim oknem zaduszone kury, perliczki i indyki, a kiedys nawet trafily sie dwa emu.

Oczywiscie cala okolica wkrotce sie dowiedziala o tych niezwyklych holdach i wlasciciele wymordowanego drobiu zaczeli sie rownie regularnie meldowac na farmie, zadajac odszkodowan. Wszystko to doprowadzalo starego Mc Andrewsa do jasnej cholery. Narzekal, ze przez wyskoki Kurczaka pojda z torbami, lecz wobec namacalnych dowodow bytnosci Zboja w zaden sposob nie mogl sie wyprzec ulubienca syna. A my z Myszakiem wolelismy dreczyc mlodego, straszac go, ze te zaduszone ptaki nie sa bynajmniej dowodem wdziecznosci, tylko zapowiedzia, jak Zboj ma ochote odplacic swemu dobroczyncy za wielobarwne kokardy, ktore wiazano mu na ogonie.

W kazdym razie odetchnelismy z ulga, kiedy Zboj wreszcie zniknal. McAndrews cieszyl sie, ze widmo ruiny oddala sie w blizej nieokreslona przyszlosc, ale i tak zabronil Kurczakowi przynosic na farme cokolwiek wiekszego od zaby.

Tak, to bylo tuz przed tym, jak mlody znalazl funnelweba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.naukaczytania.fora.pl Strona Główna -> Języki Obce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Template Boogie by Soso
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin